- Wyciągnij chłopców z samochodu i posadź przed
telewizorem - polecił delikatnie. - A ja zakręcę zawór. Wieszając w szafie sukienkę Malinda uznała umowę za korzystną dla obu stron. W domu zostaną przeprowadzone wszystkie niezbędne naprawy, ona będzie miała przez ten czas gdzie mieszkać, i to wszystko bez wydawania pieniędzy. Wyjęła z walizki bieliznę i zaczęła układać ją w komodzie. Do zakończenia remontu Jack będzie miał gosposię i opiekunkę do dzieci. Uczciwa wymiana usług. JEDNA DLA PIĘCIU 81 Czemu więc czuję się wystrychnięta na dudka?, pytała swego odbicia w lustrze. Bo Jack znowu postawił na swoim. Harował jak wół, przesuwał meble, zwijał dywany, wycierał wodę. Czy takiemu człowiekowi można powiedzieć - nie? I w dodatku wyczekał, aż wszyscy będą siedzieli przy stole i popijali gorącą czekoladę (Patryk na kolanach Malindy) i dopiero wtedy przedstawił swoją propozycję. Jak można odmówić, kiedy patrzą na ciebie cztery pary smutnych oczu, błagając, byś powiedziała: tak? Westchnąwszy zamknęła walizkę. Znowu czuła się wmanewrowana. - Potrzebujesz czegoś? W drzwiach stał Jack. Nie można było uciec przed tym człowiekiem. - Nie, dziękuję - odparła i uniosła walizkę. Jack natychmiast wyjął ją jej z rąk. Pokój jakby się skurczył. - Pracujesz w tę w sobotę? - zapytał stawiając walizkę na szafie. Bluza podjechała mu do góry ukazując nagie plecy. Malinda z trudem przełknęła ślinę. - Nie, w soboty pracujemy z Cecile na zmianę. - To dobrze. Będziemy mogli zabrać się za twój dom. Otrzepał ręce, spojrzał na zakłopotaną Malindę i Westchnął zniecierpliwiony. Poprowadził ją za łokieć do łóżka. - Nie ugryzę cię. - Wiem - odparła, nerwowo wygładzając spódnicę na kolanach. Ujął ją za ręce i przez chwilę masował je. - Więc się rozluźnij. - Jestem rozluźniona - skłamała. 82 JEDNA DLA PIĘCIU - Właśnie widzę. Nie martw się, Malindo. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Ten optymizm nie ukoił dziwnego niepokoju, który wywołał w Malindzie dotyk Jacka. - ...obustronnie korzystna umowa. Słowa te stały się litanią, którą Malinda w ciągu ostatniego tygodnia powtórzyła chyba ze sto razy. W tej chwili mówiła je akurat do Cecile, prasującej wraz z nią najnowszą dostawę wiosennych sukienek. - Korzystna dla kogo? - zapytała Cecile wyjmując