domu. Tłumaczył jej, ¿e jest zbyt zmeczona, ale prawda była
inna. Chciał ukryc przed nia pewne fakty. Chciał przed nia ukryc, ¿e poddała sie sterylizacji. Bo byłby to dowód, ¿e James nie mo¿e byc jej dzieckiem. Zrobiło jej sie słabo, oblał ja zimny pot. Oparła sie o biurko. W głowie miała kompletny zamet. Co tu sie, do diabła, dzieje? Przecie¿ pamieta narodziny swojego syna. Było to jedno z niewielu pełnych, wyraznych wspomnien, jakie miała. Z drugiej strony znalazła w szafce pusta buteleczke po premarynie - hormonalnym srodku podawanym kobietom po menopauzie. Albo po sterylizacji. Ale dziecko... dziecko... o Bo¿e, czy tylko wyobraziła sobie poród? I dlaczego nie mo¿e sobie przypomniec narodzin Cissy? Bo nie jestes Marla Cahill, do cholery! Cały czas to przeczuwałas. Miała wra¿enie, ¿e traci rozum... to nie mo¿e byc prawda. Wez sie w garsc, Marla. Ju¿! Nie wolno ci teraz tracic głowy. Szukaj. Sprawdz rzeczy Aleksa. Dowiedz sie, dlaczego ma przed toba tajemnice! Dr¿acymi rekami zło¿yła rachunek i wsuneła go do kieszeni, w której spoczywały ju¿ klucze Eugenii i kartka z adresem Kylie Paris. Czy to ona jest matka Jamesa? A ona sama, czy istotnie dała sobie usunac macice? Wyszła ze 393 szpitala jakies trzy tygodnie temu, zbyt niedawno, by miec pełny cykl menstruacyjny, ale na swoim brzuchu nie zauwa¿yła ¿adnych blizn pooperacyjnych. Ale teraz nie tna ju¿ z wierzchu, przypomniała sobie. A drugiej strony jednak nie brała estrogenów, a mimo to nie cierpiała na uderzenia goraca, wahania nastrojów, nic... ktos jednak mógł dosypywac jej leki do posiłków. Ale nie mo¿esz byc tego pewna, prawda? Nie wiesz, czy jestes ¿ona Aleksa i matka jego dzieci. Nie wiesz, czy masz macice i jajniki, nie wiesz nawet, jak masz na imie. Ogarnał ja paniczny strach. Nagle przyszło jej do głowy, ¿e ktos - nie była pewna kto - próbuje doprowadzic ja do szalenstwa. Chce, by zaczeła wygladac na paranoiczke. Ale po co? ¯eby odebrac jej dzieci? Odetchneła głeboko. Opanowała emocje. Musi sie jakos dowiedziec, co sie tu dzieje. Potrzebuje tylko troche czasu, a pozna wszystkie brudne tajemnice klanu Cahillów. I swoje własne. Jakie sa twoje tajemnice, Marla? - Nie wolno ci tak myslec - skarciła sie zaraz. Czas uciekał, a ona musiała przeszukac jeszcze jedna szuflade. - Bo¿e, daj mi siły - szepneła. Otworzyła szuflade i zobaczyła rewolwer. Niedu¿y, srebrny rewolwer. Serce staneło jej w piersi. Dotkneła palcami chłodnego metalu i przeszył ja lodowaty dreszcz. Po co Aleksowi bron? By bronic siebie i swoja rodzine - rodzine, która tak rzadko widuje? A mo¿e, by kogos zabic? Zaschło jej w gardle. Podniosła rewolwer, otworzyła komore i zobaczyła kule. Był naładowany. Wydawał jej sie nieporeczny. Cie¿ki. Zabezpieczyła go i ju¿ miała odło¿yc do szuflady, ¿eby Alex nie zorientował sie, ¿e grzebała w jego rzeczach, kiedy nagle zmieniła zdanie. Bron mo¿e jej sie