jak sie ubierac zeby ukryc brzuch
w stanie zająć się czymś innym. Widzieć, słyszeć coś innego. Wiedziałam, że on gdzieś tam jest, a ja muszę go znaleźć. - Chciałbym wtedy mieć taką pewność. Zazdrościłem ci tego. Determinacji, przekonania, że Justin żyje. Ja... nie wierzyłem. Ja w duchu pogrzebałem go już dawno temu. Myślałem, że to już koniec. A teraz, kiedy wiem, że jest cały i zdrowy, czuję się takim dupkiem. Poddałem się. Ukrył twarz w dłoniach. an43 393 - Nie trzeba - Milla objęła go ramieniem. - Tego właśnie najbardziej się bałam: że Justin nie żyje. Dlatego szukałam jak szalona, bo musiałam wiedzieć to na pewno. Zrobiłeś wszystko, co mogłeś... - Nie! Też mogłem go szukać!Mogłem być z tobą, pomagać ci! - Nie bądź niemądry. Pewnie, że nie mogłeś. Davidzie, ilu ludzi prawdopodobnie by umarło, gdybyś zarzucił swój zawód? Zastanowił się przez chwilę. - Może ani jeden. W mieście jest kilku dobrych chirurgów -i wtedy włączyła się jego lekarska duma. - No, może dwudziestu. Trzydziestu. - No widzisz, Doogie - uśmiechnęła się Milla. - Zrobiłeś to, co do ciebie należało. A ja zrobiłam, co należało do mnie. Nie ma co gdybać, wybraliśmy dobrze. Zatem weź się już w garść i pomyślmy lepiej o przyszłości. Pięć minut później, kiedy już wyjaśniła mu, co zamierza, zszokowany David znów był blady jak ściana. an43 394 -26- Rozmowa z Davidem była bardzo trudna, ale konieczna. Wychodząc z jego biura, Milla wiedziała, że prawdopodobnie nigdy więcej go nie zobaczy Pożegnała się więc, pocałowała w policzek i życzyła udanego życia. - Możesz już nie przysyłać mi pieniędzy - powiedziała, uśmiechając się przez łzy - To był twój wkład w poszukiwania, powód, by nie zarzucać praktyki chirurgicznej. Nie udałoby mi się bez twojego finansowego wsparcia. Dzięki tobie wiedziałam, że nie muszę martwić się o pieniądze i że mam za co dalej szukać Justina. - Ale co teraz poczniesz? - zapytał stropiony. - Będę robić to co dotychczas, jak sądzę. Szukać zaginionych dzieci. Tylko teraz muszę z tego mieć jeszcze jakąś pensję. Prawda była inna - Milla nie miała pojęcia, co teraz pocznie. Dotychczas całe jej życie kręciło się wokół jednego celu: odnalezienia Justina. Teraz, kiedy wreszcie jej się udało, czuła się jak na końcu bardzo długiej, ale ślepej ulicy zamkniętej wysokim murem. Była wyczerpana pod każdym względem: fizycznym, psychicznym, emocjonalnym. Pomyślała o powrocie do El Paso i nie poczuła nic. Tylko pustkę. Tak wiele tam się zdarzyło. Może zbyt wiele. Kiedy pozałatwia już wszystkie sprawy w Karolinie Północnej, to może pośpi sobie z kilka dni. A kiedy się obudzi, świat będzie wyglądał inaczej. Wtedy pomyśli o przyszłości. Była dobra w odnajdywaniu